Rozważania Poznańskiej Drogi Krzyżowej

W roku beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego podczas kolejnych stacji Poznańskiej Drogi Krzyżowej (27.02.2020) odczytano myśli Prymasa Tysiąclecia.

Rozważanie sposobu postępowania Chrystusa podczas męki ujawnia nam Jego szacunek dla człowieka. Jest to najlepsza szkoła społeczna postępowania z ludźmi (…) kształtująca w nas takie sprawności i umiejętności, które są niezbędne w naszym współżyciu domowym, współpracy z ludźmi, w wykonywaniu konkretnego zawodu, zadania i posłannictwa w służbie apostolskiej. Bodajże Chrystus lepiej ukształtował swoich uczniów przez Krzyż i mękę Swoją aniżeli przez lata ewangelizacji.

STACJA I: JEZUS SKAZANY NA ŚMIERĆ

Wychodzić do ludzi myślą to znaczy wypracowywać w sobie właściwość wynalezienia w każdym człowieku jakiejś zalety, jakiegoś dobra, bo w każdym człowieku można je znaleźć. (...) Jeśli już naprawdę odkryjemy jakąś wadę w nim, niewątpliwą wadę, to właściwie pozostaje nam tylko jedno - albo rozmowa w cztery oczy z osobą zainteresowaną, albo modlitwa. (...) Nigdy się nie śpiesz z sądem, zwłaszcza wypowiedzianym. I oczyszczaj się wewnętrznie od nieżyczliwego myślenia o kimkolwiek z otoczenia. Bo to są takie szpile, które mimo woli wbijamy komuś w jego życie. (…) Formułowanie sądów czy wyroków, zwłaszcza wypowiadanych głośno, czy chociażby wobec dwóch czy trzech, jest bardzo często główną przeszkodą do późniejszego kontaktu z tym człowiekiem, któremu chcemy pomóc. I trzeba dużo komentarzy, wyjaśnień, zanim się sytuacja wyklaruje.

Odróżniać błąd, który zawsze winno się odrzucać, od błądzącego, który wciąż zachowuje godność osoby, nawet jeśli uległ fałszywym lub nieścisłym pojęciom religijnym. (...) Sam Bóg jest sędzią i badającym serca, dlatego zabrania On nam wyrokować o wewnętrznej czyjejkolwiek winie.

STACJA II: JEZUS BIERZE KRZYŻ NA RAMIONA

Muszę więc przekroczyć samego siebie, wyjść niejako z siebie i zdobyć się na taką miarę, jakiej inni potrzebują. Przychodzi do nas np. ktoś, kto ma zaufanie, i prosi: pożycz mi sto złotych. A ja mam tylko trzydzieści. Jemu na pewno to nie wystarczy. Stoi więc przede mną zadanie – postarania się o brakujących siedemdziesiąt złotych, aby mu jednak pożyczyć. Znaczy to, że muszę dać więcej niż mam. Podobnie jest z miłością. Niekiedy muszę dać komuś więcej, niż mnie na to stać. Muszę więc przekroczyć siebie. Jest to bardzo trudne, ale w pełni chrześcijańskie. Postęp w chrześcijaństwie na tym polega, że ciągle przekraczamy siebie. Dajemy z siebie ponad miarę naszych możliwości.

.

STACJA III: JEZUS UP ADA PO RAZ PIERWSZY

Tak by się gorąco pragnęło, żeby w naszym osobistym stylu, postępowaniu, w języku naszym, w manierach naszych, w naszych może przyzwyczajeniach, nałogach, żeby znikło to wszystko, co mogłoby kogoś w najmniejszym nawet stopniu czy urazić, czy zadrasnąć. Musimy być i w słowie niesłychanie oględni i delikatni.

Gdy służymy, musimy tak służyć, by to było nie tyle na miarę naszą, ile na miarę potrzeb ludzi. Bo każdy z nas ma swój styl reagowania, kontaktowania z innymi. (...) Musimy wczuwać się w to, co ktoś może znieść, wytrzymać, przyjąć. Nasze kontakty, relacje i reakcje na ludzi muszą być na miarę ich potrzeb, ich możliwości i wytrzymałości, a nie na miarę naszego stylu postępowania. Nasz styl musi zależeć od potrzeb ludzkich, od ich wrażliwości i wytrzymałości. Tak więc niekiedy wypadnie nam zmienić nasz osobisty styl postępowania na taki, jakiego oni potrzebują. Jak mówi Duch Boży – weselcie się lub smućcie, zależnie od tego, czy ludzie się weselą, czy smucą. (...) Właściwy stosunek do otoczenia na tym polega, że wczuwamy się z jakąś delikatną wrażliwością w stany, nastroje i usposobienia innych ludzi i staramy się im zaradzić.

STACJA IV: JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ

Nawet Jezus, choć był Bogiem, na tej ziemi musiał mieć pomoc Matki. Nawet człowiek mocny, pełen charakteru, siły, samodzielności niezwykłej, pewny siebie, musi dostrzec przy sobie taką siłę, delikatną, macierzyńską, której niekiedy usłuchać trzeba, warto, należy. I Jezus więc, doskonały Człowiek – ecce Homo – na drodze swego trudu kalwaryjskiego spotkał tę delikatną, subtelną siłę, która obecnością swoją doń przemawiała.

Jakże często w naszym zuchwałym stylu życiowym odrzucamy od siebie wszystko, co zda się być uosobieniem miękkości. Jakże dobrze robimy gdy zaufamy temu, co macierzyńskie, temu, co z matki, temu, co w duszy naszej z tej duchowej głębi serca. (…) W trudzie krzyża trzeba też odrobiny serca. Chrystus spotykając Matkę swoją pokazuje nam, że nie trzeba gardzić sercem, że trzeba się odwoływać do serca.

Do nas należy naśladować wrażliwość Maryi, przyglądając się Jej pod tym kątem. Mamy śledzić najrozmaitsze przejawy delikatności i czułości Niewiasty tak wyniesionej, która jest wrażliwa na wszystko, co wielki świat potrąca i depcze.

STACJA V: SZYMON CYRENEJCZYK POMAGA PANU JEZUSOWI

W stosunku do ludzi mniej od nas uposażonych, mniej wyrobionych, mniej ubogaconych w wartości duchowe, moralne, fizyczne czy intelektualne, trzeba zachować jak najwięcej ostrożności i delikatności, aby w niczym nie dać poznać swojej wyższości. „Śmiejcie się ze śmiejącymi, płaczcie z płaczącymi”.

Nie może(my) wyglądać jak skwaszony ogórek, musi(my) przezwyciężać siebie, a w momentach ciężkich, gdy już nie możemy dać sobie rady ze sobą i jesteśmy specjalnie trudni dla ludzi, jest jeszcze wyjście: albo się pomodlić, albo iść się przespać. Ale ludziom lepiej w takich sytuacjach na oczy się nie pokazywać.

STACJA VI: WERONIKA OCIERA JEZUSOWI TWARZ

Miłość zaś ma to do siebie, że szanuje wolność każdego człowieka. Dlatego, jeżeli miłujemy, nie krępujemy nikogo. Im bardziej miłujemy ludzi, tym mniej ich krępujemy, tym większa jest wzajemna swoboda. Po prostu nie wchodzimy w ich życie, tak jak i oni nie wchodzą w nasze. Nie potrzebujemy nic robić, bo i tak się rozumiemy i wzajemnie przenikamy. Wielka jest tajemnica przenikania przez miłość . (…) chociażbyśmy człowiekowi nie umieli nic więcej dać i powiedzieć, przywrócić mu wiary i wykrzesać zeń miłości Bożej, to już to, że okażemy mu szacunek, choćby on się do nas odnosił bez szacunku, to już to jest bardzo dużo.

Mamy obowiązek moralny wnikać w potrzeby ludzi, którzy są koło nas, zgadywać je, przewidywać. Nie czekać, aż nam o nich powiedzą, lecz niejako uprzedzać je. Nie stwarzajmy sytuacji trudnej dla człowieka, który jest w jakiejś potrzebie i nie umie sam jej zaspokoić, radzić sobie, a nie śmie o niej powiedzieć.

STACJA VII: JEZUS UPADA DRUGI RAZ

Powiedziano przodkom: nie zabijaj. Chrystus wprowadza małe poprawki, ale jakże istotne. Uczy jakiejś delikatności kontaktowania. Człowiek porywczy pali za sobą mosty, natomiast człowiek, który rozumie bezsens zrywania z przeszłością albo też z teraźniejszością, stara się poprawić swoje słownictwo. A więc obelżywe słowo usunąć, przezwyciężyć wewnętrzny nalep gniewu, unikać zniewagi: „bezbożniku, raka”.

STACJA VIII: JE ZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY

Gdy ktoś z tobą nie rozmawia, ty z nim rozmawiaj, gdy ktoś ciebie nie dostrzega, ty go dostrzegaj; gdy ktoś twojego wzroku unika, ty się nastręczaj ze swoim spojrzeniem; gdy ktoś zapomina tobie usłużyć, ty staraj się go obsłużyć. Ty pierwszy, ty zawsze pierwszy. (...) Od wielkich, wielkich spraw dochodzimy do małych, do codziennych. I na pewno bylibyśmy zdolni do wielkich wyzwań, ale bądźmy zdolni właśnie do tych małych.

Nie trzeba zauważać popełnionej przez niego „gafy”. Nie zawsze trzeba powiedzieć, że coś mu się znowu nie udało. Styl chrześcijański na tym polega, że człowiek rozumie różne sytuacje, ufa drugiemu człowiekowi, łatwo przebacza i zapomina. (…) Jeżeli wystarczy drobne upomnienie, to poczekaj na jego skutek. Jeżeli coś wystarczy powiedzieć jutro, nie trzeba się spieszyć i mówić dziś, zwłaszcza wieczorem. Jeżeli dostrzeżony błąd jest czymś wyjątkowym, można nic nie mówić, bo on się może nie powtórzyć, więc po co gadać

STACJA IX: JEZUS UPADA PO RAZ TRZECI

Pragnąłbym, abyście realnie i konkretnie widzieli Chrystusa w waszych codziennych stosunkach: we współżyciu w domu, na ulicy, w tramwaju – gdziekolwiek; abyście nigdy w nikim nie potrącili Chrystusa; abyście Go nigdy w nikim nie znieważyli i nie pomniejszyli, abyście nigdy w nikim nie zrobili Mu przykrości. Znając Jego życie wiemy, jaki był rozmaity. (...) Człowiek najbardziej sponiewierany to Chrystus, leżący w trzecim upadku na drodze krzyżowej. (...) I taki model pokazał nam Chrystus. (...) Dzisiaj (...) trzeba bardzo dużo mówić o człowieku, bo istnieje nowa forma niewoli: poddawanie człowieka pod gwałt i przymus. Niczym jest niewolnictwo rzymskie w porównaniu z tym, jakie się czai na linii rozwoju ludzkości, ku której teraz zmierzamy. Trzeba to poprawić, przede wszystkim w najbliższych stosunkach naszego codziennego życia i codziennych kontaktów z ludźmi.

STACJA X: JEZUS Z SZAT ROZEBRANY

Bóg – Człowiek jest w całym Kościele – w Głowie i członkach, w papieżu, biskupach, kapłanach, w małżonkach chrześcijańskich, młodzieży i dziatwie; w mądrych i głupich, w zdrowych i chorych, w nędzarzach i łotrach, łajdakach i więźniach... Bez wątpienia – jest tam Chrystus! W wielkiej hołocie ludzkiej – ten sam Chrystus! Czy mamy wątpliwości? - „Byłem w więzieniu, a nie nawiedziliście Mnie...” A więc i tam On jest. Jest we wszystkich ludziach, lecz – ukryty.

Nam powinno być wszystko jedno, jak się (…) Ojciec Święty nazywa: czy to będzie Leon święty, czy Aleksander grzeszny. Wystarczy, że on jest zastępcą Chrystusa, Głową widzialną, bo na tym stanowisku on ma dla mnie tę łaskę, która mi wystarczy do zbawienia. Tak samo mój biskup: (…) to nieważne, czy on jest gruby, czy mały. On utrzymuje wspólnotę z Rzymem, ma dla ciebie tę łaskę, że jest twoim biskupem. To samo z księżmi proboszczami, choć można postawić sto zarzutów „od góry do dołu”. To zagadnienie wymaga bardzo nadprzyrodzonego podejścia.

STACJA XI: JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY

Bóg nigdy nie odchodzi, nigdy nie opuszcza, nigdy się nie wyrzeka, nigdy nie odrzuca. (...) Bóg zawsze widzi całego człowieka i Bóg nas uczy patrzeć na całego człowieka, bo nie ta czy inna wada decyduje o wartości i o winie człowieka, nie ta czy inna zaleta ma być przedmiotem miłości człowieka, ale cały człowiek ma być miłowany. (…) Miłujcie te potłuczone, puste „naczynia”, pozbawione kropelki miłości. Miłujcie ich spieczone, spragnione, zgorączkowane wargi. Biegnijcie im na ratunek! Jeszcze coś pomóżcie. Powiedzcie: Mój bracie! Twoje naczynie wyschło, ale napij się z mego...

STACJA XII: JEZUS UMIERA NA KRZYŻU

Człowiek jest tak wielki w oczach Boga, że nawet gdyby był otoczony największymi wadami i napełniony największymi grzechami, jeszcze Bóg pochyli się do jego nóg i jeszcze mu nogi umyje. A przez to uczy: nie można gardzić nawet człowiekiem grzesznym. Nie trzeba go odtrącać. Trzeba próbować go pozyskać, służyć mu jeszcze nadal, do końca mu służyć (...). Jak to mnie wiele uczy, jak to mnie czyni ostrożnym w formułowaniu sądów o ludziach, wydawaniu wyroków o nich. (...) Jak my właściwie nie mamy prawa osądzać wewnętrznie nikogo. A gdy nam przyjdzie taka myśl, chciejmy widzieć Chrystusa przy nogach tego właśnie najgorszego człowieka według naszych ocen.

STACJA XIII: JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA

Nie słychać na ulicach głosu człowieka miłującego, jak ongiś niemal nie było słychać Chrystusa. Człowiek miłujący zawsze naśladuje Boga w tym, co najbardziej istotne. Bóg, choć jest wszędzie obecny i wszechogarniający, jest niewidzialny. (...) Podobnie zachowuje się człowiek Boży, który miłuje. Staje się on coraz bardziej niewidzialny, choć „wszędzie obecny”. Jest czynny, ale bez krzyku i hałasu.

Nasza skromna i mała miłość potęguje się, bo Bóg jest Miłością. (...) Jeśli postawimy sobie wielkie programy i wymagania, ale bez miłości, wtedy dopiero grozi nam infantylizm, (...) postawa wczesnego, zaledwie zapoczątkowanego, niedokończonego rozwoju.

STACJA XIV: JEZUS ZŁOŻONY W GROBIE

Co może być szczególnym naszym umartwieniem, to jakieś wewnętrzne opanowanie siebie, porządkowanie swoich myśli, uczuć, wrażeń, dążeń, zwłaszcza w stosunku do bliźnich, do otoczenia, aby temu otoczeniu chętnie przebaczać wszystko, aby nie wnosić do otoczenia swojego smutku, żeby pilnować swojej buzi i za szeroko jej nie otwierać, zwłaszcza na naszych tak zwanych nieprzyjaciół. Chciejmy w tym czasie wierzyć, że wszyscy nas strasznie kochają, tylko nie wszyscy w jednakowy sposób miłość swoją pokazują. Jedni przez to, że dla nas mają dobre słowa, a inni przez to, że nas zwymyślają. Ale i w tym jest miłość. (...) I nie płaćmy złem za złe, tylko właśnie w stosunku do tych ludzi, którzy by nam chcieli okazać swą złość, starajmy się okazać jak najwięcej pogody i serca. (...) Pogodne współżycie w duchu wzajemnego przebaczenia, łatwego przebaczenia sobie uraz, myślenie bardzo dobre o wszystkich w sercu swoim, to jest najlepsza forma umartwienia, zadośćuczynienia, a zarazem źródło niewyczerpanych radości.

ZAKOŃCZENIE

Jeśli (…) masz zły stosunek do człowieka, staraj się, nie tyle bardziej kochać człowieka i okazywać mu to, ale przede wszystkim bardziej kochać Boga, a z tej miłości wyrośnie - jak z kwiatu owoc - miłość do bliźniego. Są dwa przykazania miłości, nierozłączne: miłość Boga i miłość człowieka. (…) Każdy nasz czyn płynący z miłości dotyczy przede wszystkim Chrystusa. (...) Cokolwiek czynię przez Chrystusa Pana naszego, będąc w łasce, to przechodzi na całą społeczność Kościoła i na poszczególne jego członki. (...) Dzięki temu Chrystus Mistyczny rośnie, staje się wielki. (…) Gdy człowiek nie udziela się przez miłość, zatrzymuje proces na swoim odcinku i nie przekazuje dalej Bożych soków, które posiada. (...) Ale zasobów, które urosły przez miłość, nie można przez grzech uszczuplić. Można ich nie powiększać i bardzo często tak się dzieje. Nie jesteśmy jednak w stanie zubożyć Chrystusa, chociaż niekiedy możemy dać zgorszenie i zły przykład.

Panie Jezu Chryste, kończąc nabożeństwo Drogi Krzyżowej dziękujemy Tobie za ogrom Twojej miłości do nas. Dziękujemy za to, że mogliśmy modlić się, wpatrywać w Twoją miłość, rozważać naszą odpowiedź na nią wsłuchując się w słowa Prymasa Tysiąclecia. Daj nam Panie Jezu, aby czas Wielkiego Postu był dla nas, a także dla tych, którzy porzucili wiarę i praktyki religijne, czasem duchowej odnowy i wzrastania w miłości do Ciebie żyjącego w każdym z naszych bliźnich. Amen.

Źródło: Archidiecezja poznańska

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama